Kolejny dzień rozpoczęliśmy od zjedzenia pysznych „rotii” w ulicznej jadłodajni (z bananem, serem). Rano spacer po deszczowym lesie w trakcie, którego oglądaliśmy szczyty drzew z wiszących pomostów . Po południu odwiedziliśmy wioskę „Orange Asli” – rdzennych mieszkańców tych ziem. Prowadza koczowniczy tryb życia, trudniąc się zbieractwem i polowaniami. Mieszane uczucia – należy podziwiać ich znajomość przyrody, umiejętność wykorzystania tego co rośnie czy żyje w lesie a z drugiej strony brak chęci przystosowania do współczesnej cywilizacji. Cywilizacja wchodzi do ich życia , zmuszając do zmiany wielosetletniego trybu życia i obyczajów. Pokaz rozpalenia ognia przy użyciu kawałka drzewa i gałązki z ratanu był zdumiewający. Jutro jedziemy ponownie do stolicy.