Autobusem miejskim za 1,5 MYR dojechaliśmy do centralnego dworca autobusowego (Kuching Sentral) skąd odjeżdżają autobusy do Lundu Town. Bilet kosztował 10 MYR od osoby i po ok.1,5 godzinnej jeździe dotarliśmy do Lundu. Do parku Gunung Gading dojechaliśmy zdezelowanymi samochodami osobowymi (nielegalne taxi) po 5 MYR od osoby. Jeszcze tylko kupno biletu wstępu za 20 MYR i wynajęcie przewodnika za 30 MYR od grupy i idziemy oglądać raflesję. Okazuje się, ze mamy szczęście bo w czerwcu tym parku nie kwitł żaden egzemplarz. Kwiat ten kwitnie 5-7 dni, a dzisiaj to już trzeci dzień. Okazało się, że kwiatek zakwitł nad rzeką, na skraju Parku. Po zrobieniu kilkunastu zdjęć, odbyliśmy spacer do dwu z siedmiu wodospadów do których prowadzi wytyczona trasa. W drodze powrotnej zostaliśmy doszczętnie zmoczeni przez tropikalną ulewę. Wszyscy wyglądali jak na konkursie "mokrego podkoszulka". Był to pierwszy deszcz, który nas dopadł w trakcie naszego pobytu w Malezji. Powrót do Kuchingu przebiegł już bez problemów. Wieczorem wybraliśmy się na kolację na drugą stronę rzeki Sarawak. Miasto leżące nad rzeką Sarawak, posiada tylko dwie przeprawy drogowe, zlokalizowane na obrzeżach. Komunikację w centrum miasta między obu brzegami zabezpieczają dla tubylców i turystów łodzie wiosłowo-spalinowe. Tego dnia deszcz nas polubił - podczas pobytu na drugim brzegu znowu lunęło. Zostaliśmy "uwięzieni" przez deszcz w namiocie kulinarnym - siedemnaście stanowisk serwujących różne dania. Po około 1,5 godzinie deszcz przestał padać i mogliśmy wrócić do hostelu.