Pobudka o 5.30 , wyjazd na lotnisko o 6.15 (sam współprowadzący Dana Guesthouse Bali przy Jalan Pengubugan, Kerobokan, Kuta )odwiózł nas na lotnisko – nowy terminal krajowy) . Planowy wylot liniami Merpati o 8.50 a przy odprawie okazało się, że lot ma planowe opóźnienie o 50 min – nie musieliśmy tak wcześnie wstawać!
Jemy śniadanie w postaci Bakso z kurczaka lub wołowiny (rosół z pulpecikami) , bardzo smaczny i pożywny. W trakcie oczekiwania na lot, wywiązuje się rozmowa z jednym z miejscowych pasażerów. Gdy okazało się, ze jesteśmy Polakami, stwierdził, że znał jednego Polaka – o. Stanisława, który pracował na Flores. Wyraził też smutek i żal z powodu jego śmierci – jakieś pół roku temu. Chodziło o ojca Stanisława Wyparło, który po 50 latach pracy-służby w wieku 80 lat zmarł na dengę. W Labuhan Bajo, podobna sytuacja, pośrednik oferujący wycieczki na Komodo i Rinca, również stwierdził, że znał jednego Polaka – o.Stanisława.
W samolocie mieliśmy miejsca, gdzie silnik zasłaniał ½ pola widokowego. Ale udało się zrobić zdjęcie Archipelagu Gili oraz świętej góry dla wyznawców hinduizmu - wulkanu Rinjani (3726m.n.p.m.) na wyspie Lombok.
Po wcześniejszej (w oczekiwaniu na lot) internetowym rozeznaniu, na nocleg wybraliśmy Centro Bajo Hotel – przy głównej ulicy prowadzącej do portu – jedyny hotel pokazujący wolne pokoje.
Poszliśmy na całość i wzięliśmy pokój VIP (dwójka z dostawką) za jedyne 100 pln od osoby.
Po zakwaterowaniu i szybkim natrysku, poszliśmy zobaczyć miasto – dopiero się rozbudowuje, buduje utwardzone ulice, promenadę w porcie, nowy terminal na lotnisku (stary, to barak). Widac, że postawili na turystykę. Na obiad wybraliśmy, restauracje zlokalizowaną w nowym budynku (piętrowa) z tarasem widokowym na port. Wybraliśmy danie o ciekawej nazwie – Gado Gado (zdjęcie). Nie było złe i obyło się bez sensacji żołądkowych.