Ranną pobudkę zrobiły nam wikłacze, których gniazda były na każdym drzewie rosnącym na kampingu. Wikłacze zawdzięczają swoją nazwę niezwykłym gniazdom. Używają do budowy gniazd źdźbła traw wikłając je w skomplikowane kosze, tworząc duże zbiorowe malownicze gniazda. Poranek był bardzo chłodny, dobrze że wschodzące słońce szybko podnosiło temperaturę powietrza. Kilka zdjęć wschodu słońca, szybkie obozowe śniadanie, złożenie namiotów i obozowiska. Wyjazd w kierunku granicznej rzeki z Namibią – Orange River - przed nami przeszło 560 km. W miarę zbliżania się do Namibii, zmienia się też krajobraz, w miejsce pól zielonych uprawnych pojawia się trawiasta sawanna. Jedziemy po pustej drodze asfaltowej, mijających nas samochodów nie było więcej niż 10 przez cały dzień jazdy. Koło południa zatrzymujemy się w miejscowości Springbok (znane z wydobycia diamentów i kopalni miedzi) na parkingu obok sklepu Superspar aby zrobić spożywcze zakupy – wspólne dla całej grupy i każdy indywidualnie dla siebie.
Nasi afrykańscy organizatorzy robili co jakiś czas zakupy niezbędne do przygotowania nam posiłków.
My kupujemy wodę i wina południowoafrykańskie , chcemy spróbować .
Przyjeżdżamy na kamping Fiddlers Creek, rozbijamy namioty , korzystamy z łazienki.
Kamping położony jest nad samą rzeką Orange River. Jedziemy miejscową, zdezelowaną ciężarówką parę kilometrów dalej na stromą skarpę, z której mamy widok na Orange River, rzekę graniczną pomiędzy RPA i Namibią, zachód słońca. Piękny widok , za rzeką Namibia , w zachodzącym słońcu skały kanionu mienią się różnymi kolorami. Przewodnik pokazuje nam krzaki silnie trującego wilczomlecza Damarana należącego do rodziny sukulentów porastające skarpę. Sok (mleczko) z tej rośliny używany jest przez Buszmenów do produkcji zatrutych strzał. Jutro rano będziemy płynąć tą rzeką pontonami.
Wracamy na kolację . Wieczór przy ognisku. Gosia dla odmiany zrobiła nam wieczór z lekturą . W świetle latarki czytała nam fragmenty wspomnień Polaka Kazimierza Nowaka, który w latach 1931-1936 przejechał rowerem dookoła Afryki ( z północy, wschodnią stroną kontynentu do Przylądka Igielnego i powrót zachodnią ). Trudno to sobie wyobrazić ile trzeba mieć odwagi i siły żeby zrealizować takie marzenie. Trzeba też pamiętać , że w tamtych czasach nie było dróg asfaltowych i żadnej turystycznej infrastruktury.
Winka afrykańskie bardzo dobre.
Idziemy spać . Tej nocy nieco cieplej ale nadal zimno.