Śniadanie jemy w restauracji obok basenu.
Musieliśmy się podzielić, bo dla wszystkich nie było miejsc w jednym samolocie do Johannesburga. Pierwsza grupa wyleciała do Johannesburga porannym lotem.
My mamy jeszcze trochę czasu na spacer po mieście bo lecimy dopiero po południu. Odbieramy koszulki zamówione podczas pobytu w Maun. Są to bawełniane koszulki z wydrukowaną trasą naszej wycieczki – od Kapsztadu do wodospadów Wiktorii podczas, której przejechaliśmy 5400 km.
Idziemy na spacer po miejscowości – w kierunku bramy wejściowej do wodospadu, przechodzimy przez rozległy targ rękodzieła, gdzie oferowane są tysiące rzeźb, masek i innych wyrobów. Kupujemy parę drewnianych drobiazgów i masek. Znajdujemy pocztę , kupujemy znaczki i wysyłamy do kraju kupione wcześniej kartki pocztowe. Przed pocztą zaczepia nas miejscowy handlarz pamiątek. Tradycyjne żelazne pytanie - skąd jesteście ? Jak z Polski to – Lewandowski. Prowadzi nas do swojego sklepiku , który znajduje się trochę w bok od głównej ulicy. Oczywiście kupujemy jakieś drobiazgi. Wracamy na kemping. Ania wchodzi zaraz do basenu – chłodzi spuchnięte kolano, ja odpoczywam na leżaku popijając piwo. Obok w podobny sposób odpoczywają Ola, Janusz i Alek. O 15-tej wyjeżdżamy taksówkami na lotnisko. A tam niespodzianka – zmienił się rozkład lotów i zmienili się przewoźnicy. Nowy przewoźnik Fly Africa w ramach biletu dopuszcza przewóz bagażu w ilości do 15 kg! Nasze bagaże ważyły ok. 20-tu bo takie mieliśmy informacje przed wylotem z Polski. Po nieudanej próbie wyjaśniania całego zamieszania, opłatę za nadbagaż każdego z nas wzięła na siebie Gosia jako organizator. Startujemy po 17-tej i po 1,5 godzinnym locie jesteśmy w Johannesburgu, gdzie czeka na nas pierwsza cześć grupy wraz z miejscowym pilotem. Pierwsza grupa wykorzystała ten czas na zwiedzanie okolic Johannesburga. Jedziemy busem do naszego hostelu Twana Lodge położonego na wschodnich obrzeżach Pretorii. Bagaże przyjechały w przyczepce. Około godziny 21.00-ej dojeżdżamy na miejsce. Jest już ciemno, bierzemy klucze do przydzielonych murowanych (ceglanych) domków kempingowych z bardzo ciasnymi pokojami dwu osobowymi z łazienką. Na terenie kempingu jest basen. W głównym budynku znajduje się bar z piwem (płatnym indywidualnie) a obok sala konsumpcyjna, gdzie w formie stołu szwedzkiego przygotowana była późna (ok.22 -ej) ale smaczna kolacja. Obiekt prowadzony jest przez Holendra.