Przylecieliśmy planowo, ok. 21:20, na zewnątrz, mimo późnej pory, temperatura ok.30 stopni. Po wypełnieniu deklaracji wjazdowej, szybka odprawa paszportowa i transfer do hotelu Mansea Beach w największej miejscowości Gambii - Serrekundzie. Trafiliśmy na pokój położony na pierwszym piętrze ale nad pracującym agregatem prądotwórczym (okazało się, ze w Gambii bywają problemy z ciągłością dostaw energii i agregaty są wtedy niezbędne), który długo, mimo zmęczenia nie pozwolił nam usnąć.
„Gambia znaczy rzeka” – to państwo w Afryce Zachodniej wciśnięte klinem w Senegal, obejmujące rzekę o tej samej nazwie na długości ok.400km i szerokości do 50km w obrębie jej delty. Na całej długości rzeki nie ma ani jednego mostu. Cały transport przez rzekę oparty jest na łodziach i promach. Gambia żyje z rybołówstwa i rolnictwa – orzeszki ziemne, ryż, kukurydza, sorgo, proso, palmy oleiste i owoce baobabów.
Flaga – trzy kolorowe pasy : czerwony, niebieski i zielony przedzielone białymi pasami. Czerwień symbolizuje słońce, niebieski – rzekę Gambię, zielony – las i rolnictwo a białe pasy – jedność i pokój.