Po śniadaniu, przed 8-ą wymeldowujemy się z hotelu, pakujemy do tego samego busika, którym jeździliśmy przez dwa dni po Tana Toraja i jedziemy do miasteczka Sengkang leżącego we wschodniej części wyspy, na terytorium plemienia Bugis. Rolę przewodnika przejął kierowca, choć trochę ciężko bo nie bardzo zna angielski. Zatrzymujemy się na kawę w Bambapuang,Kupujemy na straganie przyprawy, wysuszone ziarna kakao i owoce sirsak z zamiarem dowiezienia do kraju. Wg internetowego opisu to owoce chętnie zabierane przez Muzułmanów na pielgrzymkę do Mekki bo są wytrzymałe. Zobaczymy czy przetrwają. Mają bardzo dobre działanie a w smaku różnimy się co do oceny.
Podziwiamy piękne widoki gór, w tym górę „Gunung Nona” – wg tubylców kształtem góra przypomina żeńskie narządy płciowe. Podczas przerwy zadzwonili z biura turystycznego, że z uwagi na okres Ramadanu są problemy ze zorganizowaniem obiadu dla naszej trójki. Stanęło, że obiad zjemy w Sengkang. Jedziemy dalej, przez okna busika widać, że opuszczamy tereny zamieszkiwane przez chrześcijan i wjeżdżamy na tereny muzułmanów – w mijanych miejscowościach w miejsce kościołów pojawiają się meczety.